Urodziny. Wspomnienie o Czesławie Miłoszu

30 czerwca 2024

Urodziny

Teresa Walas

Gdy Czesław Miłosz bywał obecny w czerwcu w Krakowie, obchodziliśmy mniej lub bardziej uroczyście jego urodziny. Ale tamtego roku, 1994, miał w tym czasie być w Sejnach, więc nie planowaliśmy żadnych uroczystości. Zdziwiłam się więc niezmiernie, gdy trzydziestego rano zadzwoniła do mnie Carol z pytaniem, gdzie w Krakowie można kupić tort i świeczki: „Nie jesteście w Sejnach?”. „Nie, zostaliśmy w Krakowie – odpowiedziała Carol – Czesław jest w okropnym nastroju. Przyjdź o piątej na Bogusławskiego. Będą Turowiczowie, Jurek Illg, Olek Fiut i Balbus”. Podałam Carol kilka adresów, gdzie może kupić tort, świeczki obiecałam przynieść. Spotkaliśmy się ze Staszkiem Balbusem pod bramą na Bogusławskiego – on z butelką alkoholu, ja z ozdobnym kubeczkiem z napisem „Czesław”. Większość gości była już w środku, ale miny mieli dość niepewne i nic nie wskazywało na to, że nasze wejście przerwało radosny gwar. Po życzeniach, skwitowanych przez Miłosza dalekim od zachwytu podziękowaniem, dostaliśmy po kieliszku i dołączyliśmy do reszty. Zapadła cisza, w której Miłosz nagle zwrócił się do mnie: „Pani Tereso, niech mi pani powie, po co ja w ogóle jeszcze żyję?”. Zrozumiałam: oni wszyscy wcześniej już przez to przeszli. Ale nie było wyjścia, trzeba było podjąć wyzwanie. „Jak to: po co? – odpowiedziałam. – Żeby pan pisał wiersze, wspierał nas swoją mądrością, żeby pan był tutaj między nami…”. Miłosz pokręcił głową, poruszał brwiami i zapytał: „A wie pani, ile ja się w życiu nacierpiałem?”. Owszem, wiedzieliśmy to wszyscy, ale trzeba było jakoś uporać się z tym argumentem. „A czy teraz nie jest pan wolny od cierpienia? Przecież niedawno, gdy siedzieliśmy we trójkę z Olkiem Fiutem w kawiarni, powiedział pan: Jestem tutaj z wami taki szczęśliwy”. Miłosz chrząknął niepewnie, ale się nie poddawał. „Ale bywałem też złym człowiekiem, popełniałem złe uczynki”. Z tym trudniej było sobie poradzić, zwłaszcza że ze strony reszty obecnych nie dostawałam wsparcia. „Nikt nie może o sobie powiedzieć, że jest absolutnie dobry – zaczęłam mało inteligentnie, ale zdecydowałam się przejść do ataku. – Proszę podać przykład takiego złego uczynku”. „No, na przykład ładnym studentkom dawałem lepsze noty”. Odetchnęłam, ale należało kontynuować grę z pełną powagą. „Cóż, nie jest to uczciwe, ale proszę powiedzieć, czy tym brzydszym studentkom dawał pan gorsze noty, niż zasłużyły?”. Miłosz żachnął się: „Ależ skąd!”. „No to nie ma tu krzywdy, czyli zła. Jest tylko nieuprawniony nadmiar”. W tym momencie Miłosz zaśmiał się głośno swym tubalnym zaraźliwym śmiechem, a my wszyscy razem z nim. Nasza mroczna dysputa odsłoniła różową podszewkę i przeszliśmy do toastów. Ale w pełni zdawaliśmy sobie sprawę, że ten mrok jest jego wiernym towarzyszem.

Teresa Walas
Emerytowana profesor w Katedrze Antropologii Literatury i Badań Kulturowych Wydziału Polonistyki UJ. Autorka książek Ku otchłani (dekadentyzm w literaturze polskiej 1890–1905), Czy jest możliwa inna historia literatury?, Zrozumieć swój czas. Kultura polska po komunizmie – rekonesans, a także prac naukowych z dziedziny teorii literatury i historii literatury polskiej XIX i XX wieku oraz kultury współczesnej, krytyk literacki. W latach 2007–2014 redaktor naczelna pisma Wydziału Polonistyki „Wielogłos”. Przez 30 lat współredagowała krakowskie pismo literacko-kulturalne „Dekada Literacka” (po zmianie tytułu: „Nowa Dekada Krakowska”). Jest członkiem zarządu Fundacji Wisławy Szymborskiej.

Tekst został opublikowany w kwartalniku „Kraków Culture” 1/2024.

miloszfestival.pl
OK Nasz strona korzysta z plików cookies w celach statystycznych, marketingowych i promocyjnych. Możesz wyłączyć tą opcję w ustawieniach prywatności swojej przeglądarki.