Nie tylko Wit Stwosz
Środek transportu
Polska i Niemcy. Nasze sąsiedztwo geograficzne oraz liczne związki między państwami i narodami sprawiają, że niemieckie ślady znajdziemy w Krakowie na każdym niemal kroku i sięgają one wielu stuleci wstecz. Najpierw goście z Niemiec należeli głównie do duchowieństwa – pierwszy krakowski biskup Poppon pochodził z Turyngii. Po lokacji Krakowa w 1257 roku na prawie magdeburskim niemieccy osadnicy zaczęli licznie przybywać pod Wawel. Zajmowali się tu handlem i rzemiosłem, później wiele rodów, często już silnie spolonizowanych, należało do krakowskiego patrycjatu.
Ważnym punktem na mapie była dla Krakowa Norymberga, centrum handlu i jeden z największych ośrodków miejskich w średniowiecznej Europie Centralnej. Stamtąd przybywali rzemieślnicy i artyści, którzy pozostawili pod Wawelem niezatarte ślady. Jednym z najsłynniejszych był Wit Stwosz (Veit Stoss), autor zachwycającego ołtarza w kościele Mariackim. Spod ręki Stwosza wyszły także inne krakowskie arcydzieła: znajdujący się w tej samej świątyni krucyfiks ufundowany przez królewskiego mincerza Henryka Slackera, epitafium humanisty Filipa Kallimacha w kościele oo. Dominikanów czy nagrobek Kazimierza Jagiellończyka w katedrze wawelskiej.
Na królewskim wzgórzu podziwiać możemy i inne dokonania gości z Norymbergi. Wawelskie komnaty Turniejową i Poselską zdobią fryzy namalowane przez Hansa Dürera. Niewiele wiemy o życiu i innych dokonaniach brata wielkiego Albrechta, nie zdobył on też w świecie tak wielkiego rozgłosu. Jego talent zwrócił jednak uwagę Zygmunta Starego, który mianował go nadwornym malarzem.
Z tym władcą związany jest też najsłynniejszy polski dzwon, nazwany na cześć fundatora Zygmuntem, a wiszący od pół milenium na jednej z katedralnych wież (zawisł tam w 1521 roku). Ważącego niemal 13 ton olbrzyma odlał w swojej krakowskiej pracowni Hans Beham (Behem), pochodzący z Norymbergi ludwisarz, którego pracownia mieściła się w okolicach Bramy Floriańskiej.
Z kolei z rozsianych po całym mieście warsztatów krakowskich mistrzów niemieckiego pochodzenia – Kaspera Straubego, Szwajpolta Fiola, Jana Hallera czy Floriana Unglera – wychodziły pierwsze na ziemiach polskich księgi wydane drukiem, w tym pierwsze teksty i książki w języku polskim.
I tak docieramy w naszym spacerze do ważnych tu wątków literackich. W 1790 roku przez kilka dni pod Wawelem gościł Johann Wolfgang von Goethe – zatrzymał się wówczas w zajeździe na rogu Rynku Głównego i ulicy Sławkowskiej. Dalszych tropów szukać będziemy na Plantach, gdzie w ramach projektu Kody Miasta stanęły ławki, którym patronują ważne postaci ze świata literatury. Znajdziemy wśród nich noblistkę Hertę Müller (ur. 1953), jedną z najwybitniejszych postaci współczesnej literatury niemieckiej, Julię Zeh (ur. 1974), która właśnie w Krakowie ukończyła debiutancką powieść Orły i Anioły wyróżnioną prestiżową nagrodą Deutscher Buchpreis, a także Alfreda Döblina (1878-1957), autora głośnej książki Berlin Alexanderplatz, który jesienią 1924 roku odwiedził Kraków, by poznać życie dzielnicy żydowskiej na Kazimierzu. Jednak najważniejszym dla niego miejscem okazała się bazylika Mariacka: pod wpływem znajdującego się tu krucyfiksu w łuku tęczowym doznał duchowej przemiany.
Polsko-niemiecka historia ma także ciemne karty – zwłaszcza te z czasów II wojny światowej. W czasie okupacji Kraków nie uległ zniszczeniom, bowiem hitlerowcy uznali go za dawne niemieckie miasto i ustanowili stolicą Generalnej Guberni. Kraków miał stać się wzorowym niemieckim miastem – i w związku z tym opracowano kilka planów przebudowy. Autorem jednego z nich był urodzony w Norymberdze (!) architekt i urbanista Hubert Hans Ritter, autor przebudowy Lipska w duchu modernizmu. W Generalnym Planie Zabudowy Miasta Krakowa proponował, by wokół Rynku Głównego powstała dzielnica rządowa, a nieco dalej – na Dębnikach i Ludwinowie – dzielnice „nur für Deutsche“. Pomysły Rittera nie spodobały się Hansowi Frankowi, więc nigdy nie zostały zrealizowane, jednak kilka fotografii przedstawiających model nazistowskiego idealnego miasta Krakau można zobaczyć, zwiedzając oddział Muzeum Krakowa Fabryka Schindlera. To zresztą na naszej trasie miejsce szczególne. Mieści się w dawnej fabryce niemieckiego przedsiębiorcy Oskara Schindlera, którego w 1939 roku do naszego miasta sprowadziła wprawdzie chęć zarobku, jednak jego krakowska historia stała się znanym dziś na całym świecie symbolem nadziei i humanizmu, niegasnących nawet wobec okrucieństw wojny.
P.S. Jeśli podczas spaceru obudzą się w was głód i pragnienie, wstąpcie do stylizowanej na niemieckie karczmy piwne Bierhalle na Małym Rynku, do Kompanii Kuflowej pod Wawelem kultywującej tradycyjną galicyjską gościnność i kuchnię lub do Bezogródka przy ulicy Piastowskiej, gdzie znajdziecie Currywurst Track z pachnącymi niemieckimi kiełbaskami.
Spacer powstał we współpracy z Konsulatem Generalnym Niemiec w Krakowie oraz Biurem Współpracy Zagranicznej Kancelarii Prezydenta Miasta Krakowa.